Komplecik ten zrobiłam dla siebie. Może w końcu trzeba przełamać te bzdury, o szewcach bez butów? Oczywiście miałam ku temu powód, a nawet dwa powody. Pierwszym było wesele, no bo jak nie skorzystać z okazji autopromocji ;) a tak właściwie, to byłoby mi głupio kupować coś do sukienki, jeśli mogłam zrobić to sama. Drugim moje urodziny, postanowiłam zrobić sobie prezent.
Muszę przyznać, że wyszedł straszny krzywulec, to wynik powrotu do sznurków Pegi, które są bardziej delikatne i trudniej się je formuje. Praktyka jednak czyni mistrza, kolejne prace wychodzą więc coraz lepszej jakości. Pomaga też to, że to na Pedze uczyłam się sutaszu więc przypomnienie sobie wszystkiego nie zajęło wiele czasu.
Efekt sam w sobie mnie zadowala, chociaż jeśli chodzi o ścisłość to te fiolety są raczej ukłonem w stronę Najwyższego.
Materiały: Kamienie - labradoryty, perły seashell, ametysty. Cała reszta - kropelki to fasetowane kryształy, kotaliki Toho oraz Fire Polish.
Naszyjnik wykończony sznurkiem skręcanym.
Bigle Ag925 Srebro
Podklejone oraz podszyte filcem, zaimpregnowane.
Z oznak chwalipięctwa pozostała tylko opaska Najmniejszej, ale kiedy się ukaże sama nie wiem. Najwyższemu bardzo dziękuję za zdjęcia.
.
Niedostępny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz