niedziela, 5 lutego 2017

Nalot owadów ;)


Zapowiadałam więcej wisiorków... i po raz kolejny życie zweryfikowało moje plany. 
Dokończyłam ten który miałam zaczęty, a później zaczęłam co innego ;)
Zaczęło się od odciętej części którą przymierzałam do ucha, bardzo spodobała mi się idea kolczyka leżącego w ten konkretny sposób (jak dokładnie, dziś nie zobaczycie, dorzucę zdjęcia w tygodniu). Uszyłam więc kolczyki, kiedy były skończone położyłam je obok siebie i doszłam do wniosku, że wyglądają jak motylek. 
Poszłam więc za kształtem i dotarłam na koniec tęczy ;)
Efekty zobaczycie poniżej, w większości rzeczy te zostawiam dla siebie. Taki ze mnie mały chwalipięta ;)
A tak przy okazji jak sądzicie czy pastelowy wisiorek i kolczyki nie nadawałyby się też na spinki do włosów? Możecie dać mi znać w komentarzu tu albo na fb. 
Marcinowi bardzo dziękuję za zdjęcia.
Zapraszam do oglądania. Nie rozpisuję się dziś na temat materiałów, ponieważ głównie to koraliki, a kamień który wkomponowany jest w wisiorek... cóż nie pamiętam co to, zapomniałam zapisać przy zakupach :D Brawo ja.





Tęczowe motylki, dla mamy i córki ;) Do kompletu przykleiła się też opaska. 






I pastelowe gagatki :)





Dostępny tutaj.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz